-Powinna za niedługo się obudzić-oznajmił nieznajomy mężczyzna.
-A co było przyczyną omdlenia?- spytał inny facet
-Sądzę, że stres i zmęczenie. Powiadom mnie jak tylko się obudzi.-
-Oczywiście panie doktorze- a więc to lekarz, ale kim była ta druga osoba? I gdzie dziewczyny? Pytania kłębiły mi się w głowie, jednak nie mogłam ich zadać. Nie mogłam powiedzieć słowa. Czułam się bezsilna. Ku mojemu zaskoczeniu drgnęłam palcem wskazującym. Ktoś musiał to zauważyć bo teraz trzymał mnie za rękę. Dotyk był delikatny lecz wyczuwalny, a ciepła dłoń wprowadziła mnie w zachwyt. Po upływie dłuższej chwili sprawnie odzyskałam kontrolę nad ciałem. Powoli i ostrożnie zaczęłam otwierać oczy. Najpierw dostrzegłam promienie słoneczne wpadające przez okno. Rozjaśniły one mały pokoik, w którym się znajdowałam. Ściany czysto białe jak to zwykle bywa w szpitalach, a podłoga pokryta wykładziną. Obok mnie siedział jakiś mężczyzna. Fin! Byłam uradowana, bo bardzo chciałam go zobaczyć.Tylko, że to nie był on. Doznałam szoku i zamarłam. Drgnęłam dopiero wtedy gdy odwrócił wzrok i spojrzał na mnie.
-Obudziłaś się! to dobrze- zabrał swoją dłoń z mojej-Jestem Louis Tomlinson-uśmiechnął się szeroko
-A... Adriana- wyszeptałam bo nie byłam w stanie mówić głośniej
-Miło cię poznać Adriano- posłał mi kolejny zniewalający uśmiech -Jak się czujesz?-
-Dobrze, ale jestem rozkojarzona bo nie wiem co się do końca stało- Pamiętam tylko Jess wchodzącą do łazienki, a potem pustka.
-Wystraszyłaś nas wszystkich. Natychmiast przestaliśmy grać i zorganizowaliśmy pomoc. Na szczęście karetka przyjechała szybko i od razu zabrała cię do szpitala- popatrzył na mnie z troską
-Ok. A ty od jak dawna tu jesteś?-spytałam podciągając kołdrę wyżej
-Chyba cały czas- odparł ziewając
-Aha... A dlaczego?- zdziwiłam się
-Jak mógłbym zostawić moją fankę samą w szpitalu?-
-A gdzie dziewczyny?- chciałabym żeby Holly ze mną była.
-Jakie?-
-Moje koleżanki i siostra-
-a tak. Poznałem siostrę Holly tak? Powiedziałem jej żeby się zdrzemnęła i przyszła rano-
-Fajnie. Strasznie cię przepraszam, że przeze mnie musiałeś zarwać noc, ale teraz możesz odpocząć- spojrzał na mnie ze zdziwieniem
-A co? myślisz, że zmieścimy się oboje na tym łóżku?- spytał uśmiechając się zawadiacko. Poczerwieniałam ze zmieszania.
-Co? nie, chodziło mi o to, że możesz wrócić już do swojego domu-
-Jeszcze nie teraz muszę dowiedzieć się czy na pewno nic ci nie jest. A skąd jesteś?-
-Obecnie mieszkam w Londynie-
-Dlaczego tu przyjechałaś?-
-W odwiedziny- postanowiłam nie udzielać osobistych informacji na swój temat.
-Na ile zostajesz?-
-Jeszcze nie wiem. Sądzę, że parę dni - w sumie Pola przekazała niespodziankę Holly więc możemy wracać.-Jest mi głupio-
-Dlaczego?- zbiłam go z tropu.
-Z powody koncertu- wyjaśniłam bawiąc się rękoma.
-Co ty? to nie twoja wina. Poza tym byłem już zmęczony koncertem, a jeszcze mielibyśmy grać z 2 godziny. I jeszcze te piszczące fanki-
-Tak bywają irytujące, ale taka jest cena bycia gwiazdą- uśmiechnęłam się blado, a on zaśmiał się głośno
-O widzę, że mamy specjalistkę od gwiazdoorologii-
-Od czego?-
-Nie wiem wymyśliłem to na poczekaniu- puścił mi oczko
-A to jak na tak krótki czas przygotowań masz taryfę ulgową-
-O dzięki ci ŁASKAWA-wybuchnęliśmy śmiechem.
To było dziwne, ale w jego towarzystwie dobrze się czułam...
_________________________________________
No dobra napisałam- sorry za opóźnienia-
Mam nadzieję, że wam się spodoba.,
Pozdrawiam wszystkich z mojego ZOO- o was mówię miśki.;*
Hadzia wpadniesz w me gusta?-hahahah xD
Szczególne podziękowania dla zulci za miłe słowa.,
Miłego dnia rybki;***
Obserwatorzy
środa, 16 stycznia 2013
piątek, 4 stycznia 2013
Rozdział 5
To niemożliwe. Mam przywidzenia.
-To niemożliwe.-zwróciłam się do Jess. Na scenę wchodzili po kolei członkowie zespołu. Pod koniec ujrzałam wysokiego bruneta, który przypominał mi właściciela Mazdy. Jessica wydawała się być zaskoczona równie mocno jak ja.
-Zgadzam się-
-Holly kim jest ten brunet?-zapytałam stojącą obok siostrę.
-To Louis Tomlinson członek zespołu One Direction a co?-
-Strasznie przypomina chłopaka, z którym się zderzyłyśmy. Wręcz jest taki sam- odparłam
-To musi być on- oznajmiła przyjaciółka
-Jak to? Wjechałyście na Louisa?- Holly nie ukrywała zdziwienia. Przestąpiłam z nogi na nogę.
-To dlatego była ta gadka w stylu nie wiecie kim jestem.-przypomniałam sobie jego słowa. Sądziłam, że chce nas nastraszyć, ale teraz wiem o co mu chodziło. Nie powiedziałam już nic więcej bo koncert się już zaczął. Rozpoczęli do ckliwej ballady, która uniosła stadion. Wszyscy poczęli bujać się na boki w rytm muzyki. Ja również poddałam się urokowi chwili. Następna piosenka była dużo szybsza i energiczna. Dziewczyny pod sceną krzyczały i piszczały w niebo głosy.
-Podoba ci się?- Pola próbowała przekrzyczeć zgromadzenie.
-Nawet- nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Wciąż miałam przed oczyma wydarzenie sprzed kilku godzin. Gdybyśmy zrobiły mu krzywdę nie zagrałby tu dzisiaj. Gorzej mogłyśmy go zabić. Zerknęłam na scenę chcąc upewnić się czy to na pewno ta sama osoba. W jednej chwili nasze oczy się spotkały. Na moment wstrzymałam oddech i nie mogłam się poruszyć. Co jeśli on mnie rozpozna? Może mnie wydać. Nie spuszczał ze mnie wzroku. To koniec wie kim jestem. Teraz pozostaje modlić się o łaskawy wyrok. Piosenki zmieniały się a on wciąż na mnie patrzył. Ja również nie mogłam odwrócić wzroku, jakby rzucił na mnie jakiś urok czy coś w tym stylu. W końcu zorientowałam się, że patrzy na mnie w ten sam sposób co w moim śnie. Jego spojrzenie przeszyło moje ciało. Zerkał w moją stronę jakbym była ostatnią i jedyną osobą na widowni. Po całym ciele rozlała się fala gorąca, która pojawiła się z nikąd. Moje koleżanki na szczęście niczego nie zauważyły. Bawiły się jak gdyby nigdy nic. Nagle cały świat zawirował. Strasznie rozbolała mnie głowa. Myślałam, że zesłabnę.
-Muszę pójść do łazienki- oświadczyłam Jess, która wraz z tłumem wyśpiewywała refren utworu.
-Co się stało? Strasznie zbladłaś- spytała zatroskanym głosem
-To nic za duży tłok.-
-Pójdę z tobą-
-Nie, nie przerywaj sobie zabawy- zmusiłam się na blady uśmiech. Przebijając się przez tłum poczułam jej wzrok na sobie.
Ku mojemu zdziwieniu łazienka była pusta. Ani śladu obecności innej osoby. Może to i lepiej? Oparłam się o umywalkę i zwiesiłam głowę. Zaczerpnęłam powietrza i po chwili wypuściłam je z powrotem. Co się ze mną dzieję? Czy jego obecność tak na mnie działa? Nie to tylko przed rozpoznaniem. Cokolwiek to było sprawiło mi trudność. Odkręciłam kran z zimną wodą pozwalając jej spływać bez użytku. Pochyliłam się do przodu przenosząc ciężar ciała na ramiona. Przeszedł mnie dreszcz. Ktoś mnie dotknął. Uniosłam wzrok i zobaczyłam w lusterku odbicie Louisa. Gwałtownie odwróciłam się do niego. I nic. Nie było go.
-O nie jest coraz gorzej- czy było to tylko złudzenie? W jednej chwili przed oczyma zaczęły pojawiać się czarne kropki.
-Ade co z tobą?-usłyszałam głos Jess. Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Powoli traciłam wzrok, ale zdążyłam ją dostrzec. Miała dziwny wyraz twarzy. Nigdy jej takiej nie widziałam. A potem nic. Nagła ciemność. Nic nie widziałam, nic nie słyszałam. Co się stało potem? Nie mam pojęcia.
_________________________________________
Ok.;)
Dedykuję ten rozdział Hadzi bo jej też dzisiaj nie dobrze. Nie domaga. Bidulka.,
Zdrowiej kochana bo z kim będę pisać?
A i nie żałuj że nie poszłaś bo było krucho. Ja z Lodzią to mało nie zesłabłyśmy, a teraz spać nie mogę.,
Miłego WEEKENDU.,
Buziole;***
-To niemożliwe.-zwróciłam się do Jess. Na scenę wchodzili po kolei członkowie zespołu. Pod koniec ujrzałam wysokiego bruneta, który przypominał mi właściciela Mazdy. Jessica wydawała się być zaskoczona równie mocno jak ja.
-Zgadzam się-
-Holly kim jest ten brunet?-zapytałam stojącą obok siostrę.
-To Louis Tomlinson członek zespołu One Direction a co?-
-Strasznie przypomina chłopaka, z którym się zderzyłyśmy. Wręcz jest taki sam- odparłam
-To musi być on- oznajmiła przyjaciółka
-Jak to? Wjechałyście na Louisa?- Holly nie ukrywała zdziwienia. Przestąpiłam z nogi na nogę.
-To dlatego była ta gadka w stylu nie wiecie kim jestem.-przypomniałam sobie jego słowa. Sądziłam, że chce nas nastraszyć, ale teraz wiem o co mu chodziło. Nie powiedziałam już nic więcej bo koncert się już zaczął. Rozpoczęli do ckliwej ballady, która uniosła stadion. Wszyscy poczęli bujać się na boki w rytm muzyki. Ja również poddałam się urokowi chwili. Następna piosenka była dużo szybsza i energiczna. Dziewczyny pod sceną krzyczały i piszczały w niebo głosy.
-Podoba ci się?- Pola próbowała przekrzyczeć zgromadzenie.
-Nawet- nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Wciąż miałam przed oczyma wydarzenie sprzed kilku godzin. Gdybyśmy zrobiły mu krzywdę nie zagrałby tu dzisiaj. Gorzej mogłyśmy go zabić. Zerknęłam na scenę chcąc upewnić się czy to na pewno ta sama osoba. W jednej chwili nasze oczy się spotkały. Na moment wstrzymałam oddech i nie mogłam się poruszyć. Co jeśli on mnie rozpozna? Może mnie wydać. Nie spuszczał ze mnie wzroku. To koniec wie kim jestem. Teraz pozostaje modlić się o łaskawy wyrok. Piosenki zmieniały się a on wciąż na mnie patrzył. Ja również nie mogłam odwrócić wzroku, jakby rzucił na mnie jakiś urok czy coś w tym stylu. W końcu zorientowałam się, że patrzy na mnie w ten sam sposób co w moim śnie. Jego spojrzenie przeszyło moje ciało. Zerkał w moją stronę jakbym była ostatnią i jedyną osobą na widowni. Po całym ciele rozlała się fala gorąca, która pojawiła się z nikąd. Moje koleżanki na szczęście niczego nie zauważyły. Bawiły się jak gdyby nigdy nic. Nagle cały świat zawirował. Strasznie rozbolała mnie głowa. Myślałam, że zesłabnę.
-Muszę pójść do łazienki- oświadczyłam Jess, która wraz z tłumem wyśpiewywała refren utworu.
-Co się stało? Strasznie zbladłaś- spytała zatroskanym głosem
-To nic za duży tłok.-
-Pójdę z tobą-
-Nie, nie przerywaj sobie zabawy- zmusiłam się na blady uśmiech. Przebijając się przez tłum poczułam jej wzrok na sobie.
Ku mojemu zdziwieniu łazienka była pusta. Ani śladu obecności innej osoby. Może to i lepiej? Oparłam się o umywalkę i zwiesiłam głowę. Zaczerpnęłam powietrza i po chwili wypuściłam je z powrotem. Co się ze mną dzieję? Czy jego obecność tak na mnie działa? Nie to tylko przed rozpoznaniem. Cokolwiek to było sprawiło mi trudność. Odkręciłam kran z zimną wodą pozwalając jej spływać bez użytku. Pochyliłam się do przodu przenosząc ciężar ciała na ramiona. Przeszedł mnie dreszcz. Ktoś mnie dotknął. Uniosłam wzrok i zobaczyłam w lusterku odbicie Louisa. Gwałtownie odwróciłam się do niego. I nic. Nie było go.
-O nie jest coraz gorzej- czy było to tylko złudzenie? W jednej chwili przed oczyma zaczęły pojawiać się czarne kropki.
-Ade co z tobą?-usłyszałam głos Jess. Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Powoli traciłam wzrok, ale zdążyłam ją dostrzec. Miała dziwny wyraz twarzy. Nigdy jej takiej nie widziałam. A potem nic. Nagła ciemność. Nic nie widziałam, nic nie słyszałam. Co się stało potem? Nie mam pojęcia.
_________________________________________
Ok.;)
Dedykuję ten rozdział Hadzi bo jej też dzisiaj nie dobrze. Nie domaga. Bidulka.,
Zdrowiej kochana bo z kim będę pisać?
A i nie żałuj że nie poszłaś bo było krucho. Ja z Lodzią to mało nie zesłabłyśmy, a teraz spać nie mogę.,
Miłego WEEKENDU.,
Buziole;***
Subskrybuj:
Posty (Atom)