-Wstawaj obudź się.- ktoś próbował mnie obudzić. Otworzyłam w końcu oczy i rozejrzałam się dookoła. Naprzeciw mnie stała Holly. Strasznie się wystroiła. Gdzie ona się wybiera? I olśniło mnie. Przecież dzisiaj jedziemy do babci. Zerwałam się na równe nogi.
-Która godzina?- pytałam biorąc kosmetyczkę.
-Jest 8:10. Czemu jeszcze śpisz?- nie odpowiedziałam jej. Popędziłam do łazienki.Byłam zaspana i roztrzęsiona. przemyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Przebrałam się i zaczesałam włosy w koński ogon. Schodząc na dół zniosłam bagaż. Włożyłam koturny i wyszłam do kuchni.
-Tato odwieziesz nas na przystanek?- spytałam, a raczej wysapała.
-Tak wsiadajcie już jedziemy- mówił szukając kluczyków. Zaburczała mi w brzuchu dlatego wzięłam jabłko i wyleciałam na zewnątrz. W samochodzie siedziała już Holly.
-Jedźmy-poinformowałam zapinając pas. Ruszyliśmy z piskiem opon. Przegryzając jabłko wyjęłam z torebki telefon. Jedno nie odebrane połączenie i 2 sms-y. Wszystkie od Finna.
Cześć co słychać? Pewnie zbierasz się już do wyjazdu.
Co do wczoraj to przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. Mam nadzieję, że nie jesteś zła.Już miałam mu odpisać gdy nagle zatrzymał się samochód. Wyjrzałam przez okno. Znajdowaliśmy się na przystanku.
-Zdążyliśmy. Jesteśmy nawet przed czasem- oznajmił tata -Macie tu pieniądze na wydatki i nie męczcie babci- wręczył mi plik banknotów.
-Ma się rozumieć.- zapewniłam go.
Jadąc autobusem zastanawiałam się co odpowiedzieć Finnowi. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam odwzajemniając pocałunek. Może narobiłam mu złudnej nadziei? Nie będziemy razem. Zawsze zostanie tylko moim przyjacielem. Co do pocałunku był miły, ale nic więcej. Nie lubię jeździć autobusem, ale dzisiaj muszę wytrzymać. Oprócz nas dwoje w pojeździe były trzy osoby. Jechaliśmy już prawie godzinę. poczułam się zmęczona i oparłam głowę o ramie siostry. Szybko zasnęłam przenosząc się do krainy snów. Mój sen był dziwny. Ja i Holly jechałyśmy w autobusie gdy nagle wpadłyśmy w rów. Wszystkie szyby popękały, a kilka odłamków wbiło mi się w skórę. Zaczęłam krzyczeć i próbowałam się uwolnić. Spojrzałam na szesnastolatkę. Leżała cała we krwi. Nie oddychała. Byłam zrozpaczona. Torowałam sobie drogę i...
-Ade obudź się.- mówiła potrząsając mnie lekko Holly.
-Co jest znowu mnie budzisz?- spytałam nie otwierając oczu.
-Autobus staną z braku paliwa. Nie pojedzie dalej. Mają przysłać nowy.-
-No to musimy czekać.-odparła. Przewiesiłam torebkę przez ramie i ruszyłam w stronę wyjście.
-Gdzie idziesz?-
-Na zewnątrz. Muszę wyprostować nogi.-
-Zaczekaj idę z tobą-
Na zewnątrz panowała słoneczna pogoda. Ciepłe promienie słońca ogrzewały mi skórę.
-A tak na serio to po co jedziemy do Londynu?-
-Jak to po co? Odwiedzimy babcię- popatrzyłam na nią z ukosa -No doba kojarzysz Polę? Ma dla mnie niespodziankę i żeby ją otrzymać muszę stawić się osobiście.- wyjaśniła Holly.
-Nie wierzę i tylko dlatego ciągniesz mnie ze sobą?-
-Jak to nie chcesz spędzić miło wakacji?-
-Mówiąc miło masz na myśli jadzę zepsutym autobusem czekanie na kolejny złom?- Nie odpowiedziała. Byłam zła. Wyszłam zza autobus i machałam do samochodów.
-Co robisz?- spytała siostra podchodząc do mnie.
-Łapie stopa. Mam już dość tej puszki.-pokazałam na zepsuty pojazd. Za piątym razem auto się zatrzymało. W środku siedziała dziewczyna mniej więcej w moim wieku. Miała delikatne rysy twarzy i blond włosy.
-Jedziesz do Londynu?- zapytałam
-Tak-odparła
-Możemy się z tobą zabrać?- wskazałam na siostrę
-Pewnie. Lubię towarzystwo- Otworzyła drzwi dla pasażera i uśmiechnęła się szeroko. Sprawnie przełożyłam nasze bagaże i usiadłam obok niej z przodu, a Holly z tyłu.
-Jestem Adriana, a to jest Holly- podałam jej rękę.
-Ja jestem Jessica- uściskała mnie serdecznie.
-Dzięki, że nas wzięłaś.-
-Nie ma za co. Widzę, że posiedziałybyście sobie jeszcze na nowy autobus.-
-Z pewnością-
-A dlaczego jedziecie do stolicy?-
-W odwiedziny. Nasza babcia tam mieszka.- wyjaśniła Holly
-To miło z waszej strony- pochwaliła nas Jessica
-A ty?- spytałam zaciekawiona
-Londyn to tylko przystanek. Podczas wakacji chcę zwiedzić cały świat-wyjaśniła spoglądając na nawigację satelitarną.
-To powinnaś się zgadać z Finnem on też ma takie plany-
-Finnem?-
-Tak moim przyjacielem- Zerknęłam na Holly, ale już spała. Ona tez była zmęczona. Opowiedziałam Jess całą historię z Finnem. Wydaje mi się, że naprawdę ją to zainteresowała.
-I co teraz zrobisz?-
-Nic. Chcę się z nim tylko przyjaźnić-
-A nie boisz się, że złamiesz mu serce?- Nie odpowiedziałam. Może faktycznie coś w tym było.
-Lubie go, ale tylko lubię. Nie mogę być z kimś kogo nie kocham-
-Fakt-
-To co chciałabyś spędzić trochę czasu ze słynnym Finem?-
-Jeśli jest tak fajny jak mówisz to czemu nie?-
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam. Nie odebrał od razu. Dopiero po trzecim sygnale usłyszałam w słuchawce znajomy głos.
-No co tam? Już myślałem, że o mnie zapomniałaś-
-Miałam po drodze problemy techniczne, ale teraz jest ok.- zerknęłam na Jess -Mówiłeś,że przyda ci się towarzystwo w trakcie wycieczki.-
-Zmieniłaś zdanie?-
-Nie, ale mam kogoś na zastępstwo- gdy tylko to powiedziałam wyraźnie posmutniał.
-A kto to taki?-
-Jadę teraz z atrakcyjną dziewczyną o imieniu Jessica. Wyznała mi, że też chce zwiedzić cały świat.-
-A gdzie się możemy spotkać?-
-W Londynie pasuje?-
-Dobrze, ale będę dopiero jutro-
-To wspaniale nie pożałujesz-
-A co do nas to tak sobie pomyślałem...-
-Przykro mi muszę już kończyć. Pa-
-Do zobaczenie jutro- Rozłączyłam się w samą porę. Nie chciałam mówić mu prawdy i łamać serca przez telefon.
-Przyjedzie jutro do miasta. Mam nadzieję, że nie wyjedziesz wcześniej.-spojrzałam na nią.
-Nie, nie mogę się już doczekać.-
-Ile jeszcze będziemy jechać?-
-Jeśli dobrze pójdzie za jakieś pół godziny powinnyśmy być na miejscu.-
Pół godziny to nie tak dużo. Już mam dosyć tej podróży. Uchyliłam okno, bo zrobiło się duszno, a poza tym chciałam pooddychać ciepłym i suchym powietrzem.
-Za tym zakrętem jest Londyn- oznajmiła Jess wskazując palcem spory zakręt. Na drodze nikogo nie było. Dlatego Jessica przyśpieszyła. Miałyśmy na liczniku sporą prędkość, ale nie przeszkadzała mi to. Przecież za tym zakrętem był nasz cel. To chyba oczywiste, że chciałyśmy być tam jak najszybciej. Wchodząc w zakręt dziewczyna nie zwolniła. I to był duży błąd. Zza zakrętu pojawiła się czarna Mazda. Wszystko działo się z taką prędkością, że nie zauważyłam kto prowadził. By uchronić nas od zderzenia Jess skręciła w prawo. Zabrakło mi tchu. Ze strachu nie byłam w stanie nawet krzyczeć. Opatrzyłam ciało, czy nie doznało jakiegoś uszkodzenia i przeniosłam wzrok na Jessice. Ona też była cała. Gdy nasze oczy się spotkały dostrzegłam w nich taki sam strach jak mój,ale było coś jeszcze. Poczucie winy. W jednej chwili przypomniałam sobie sen z autobusu. Wypadek się zgadzał. O nie co z Holly?
Zerknęłam do tyłu. Nic jej nie było nawet się nie obudziła. Jak to możliwe? Nie ważne cieszę się, że jest cała.
________________________________________________________________________
Dzisiejszy rozdział dedykuję Lodzi.
Biedna wybiła kciuka na w-f i brutalnie spuchł-hahaha XD
Kochana Lodziu mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.,
O i nie zapominajmy o złośnicach i wiedźmach nie Hadzia.? Mam nadzieję, że wiesz o czym mówię.? ;D
Przy okazji założyłam nowego bloga. Błagam wchodźcie i komentujcie, bo dostanę pałę z informatyki http://przeznaczenie-i-moc.blogspot.com/
Do następnego razu.,
Buziole dla wszystkich;D